***Violetta***
W drzwiach stał Leon.
Gdy go zobaczyłam uśmiechnęłam się. Chłopka odwzajemnił uśmiech i
zapytał:
-Violetto, witaj. Czy.. Czy chciałabyś pójść ze mną do Resto
Bandu?
-Yyy… Tak jasne!
Omg! On zaprosił mnie na randkę. Violetta! Ogarnij się. To tylko
wyjście przyjaciół do baru. Jaka tam znowu randka? Chociaż.. Chciałabym, żeby
to była randka.
***Leon***
Zebrałem się na odwagę i zaprosiłem Violę. Ale.. Chyba będę musiał
jej powiedzieć, że wyjeżdżam. Ciekawe jak zareaguje. Dobra nie będę teraz o tym myślał.
- Przyjdę po Ciebie o 17.00. Okey?
-Tak. – powiedziała dziewczyna.
-Ja już idę. Pa pa! – pocałowałem ją w policzek.
-Co się tu dzieje? – nagle przyszedł pan Castillo.
-Nic tato. Po prostu Leon zaprosił mnie do Resto Bandu. –powiedziała
Violetta. Po minie jej ojca było widać, że nie podoba mu się ten pomysł.
-Violetto nigdzie nie pójdziesz. Jesteś za młoda na randkowanie.
– prawie krzyczał.
-Nie może pan jej zabraniać spotykać się ze znajomymi. Viola
jest prawie dorosła! – odpowiedziałem.
-Leon.. Nie będziesz mi mówił jak mam wychowywać córkę.
-Ale Violetta nie jest dzieckiem i nie może pan trzymać jej
pod kloszem. – rzekłem.
-Leon.. Chyba masz rację. Powinienem pozwolić Violetcie iść
z tobą do tego baru. –powiedział. –Violu,
tylko nie wracaj późno. – zwrócił się do córki.
-Dobrze.
German poszedł do swojego gabinetu. Viola zaczęła mnie
zasypywać pytaniami.
-Leon. Jak ty to zrobiłeś? Jak go przekonałeś? Jesteś jakimś
czarodziejem?
-Mam dar przekonywania. – powiedziałem i zaśmiałem się.
Violetta też zaśmiała się.
-Dobra ja lecę. Do zobaczenia.
-Pa!
Wyszedłem z domu Violetty i poszedłem na piechotę do swojego
domu.
17.00
***Violetta***
Byłam już gotowa i czekałam na Leona. Usłyszałam dzwonek do
drzwi. Otworzyłam i przewitałam się z chłopakiem.
-To idziemy? – zapytał.
-Tak.
Szliśmy jakieś 20 minut. W Resto Bendzie Leon wysunął mi
krzesło, abym usiadła. Po chwili sam usiadł. Podeszłą do Nas czaronowłosa dziewczyna.
-Leon.. Nie przedstawisz mnie swojej dziewczynie? – zapytała
nieznajoma.
-A właśnie. Violu to jest Francesca moja przyjaciółka. –
pokazał na szatynkę.
-Fran, to jest Viola moja..
-Dziewczyna? – zapytała Francesca.
-Nie, nie. Ja i Leon przyjaźnimy się tylko. – powiedziałam.
-Aha. Czekajcie zaraz wracam.
Po chwili wróciła z dwójką nieznajomych.
-Violetto to jest Maxi i Camila. – rzekła Fran.
-Hej! – powiedzieli w tym samym czasie nowo poznani ludzie.
-Hej. Miło mi Was poznać. – uśmiechnęłam się.
-Nam tez. A teraz nie będziemy Wam przeszkadzać gołąbeczki. – powiedziała.. Camila?
Cała trójka poszła do innego stolika zostawiając mnie i
Leona samych.
Po godzinie
***Leon***
Odprowadziłem Violettę do domu. Na pożegnanie… POCAŁOWAŁA
MNIE W POLICZEK! Wow! Dobrze, że jej tata tego nie widział, bo miałaby
przechlapane. A z innej beczki. Nie powiedziałem Violi, że wyjeżdżam. Nie dałem
rady. Ale.. Kiedyś będę musiał jej powiedzieć.
***Olgita***
Właśnie robiłam kolacje, gdy ktoś zapukał do drzwi.
Otworzyłam. Moim oczom ukazał się bardzo, bardzo, bardzo przystojny mężczyzna,
który kogoś mi przypominał…
-Olga! I jak Ci się podobam? – zapytał.
Teraz już miałam pewność, że to.. Ramallo.
-Ramallo, jakiś ty przystojny. – przytuliłam się do niego.
-Olgo, przestrzeń osobista.
-Ale Ramallo..
-Rozumiem, że patrząc na tak przystojnego mężczyznę jak ja,
nie możesz się opamiętać, ale.. ja.. nie czuje tego samego co ty do mnie. –
powiedział, a ja z płaczem wybiegłam z kuchni.
Postanowiłam, że nie
mogę codziennie patrzyć jak Ramallo mnie odrzuca. Rzucę pracę. Właśnie idę do
gabinetu Germana.
-German! Musimy poważnie porozmawiać. – powiedziałam otwierając
drzwi do gabinetu.
-Olga! Czy coś się
stało?
-Tak. Z przykrością Cię informuję, że odchodzę z pracy. Nie
mam zamiaru wyjawiać swoich powodów, ale wiedz, że będę tęsknić za tym domem.
Do widzenia.- powiedziałam i poszłam spakować walizki.
Przepraszam bardzo, żę długo nie dodawałam, ale po pierwsze
nie miałam weny, a po drugie czasu.
Buziaczki, Nicola ;**