niedziela, 9 czerwca 2013

Rozdział VI

***Violetta***


W drzwiach stał Leon.  Gdy go zobaczyłam uśmiechnęłam się. Chłopka odwzajemnił uśmiech i zapytał:
-Violetto, witaj. Czy.. Czy chciałabyś pójść ze mną do Resto Bandu?
-Yyy… Tak jasne!
Omg! On zaprosił mnie na randkę. Violetta! Ogarnij się. To tylko wyjście przyjaciół do baru. Jaka tam znowu randka? Chociaż.. Chciałabym, żeby to była randka.

 

***Leon***


Zebrałem się na odwagę i zaprosiłem Violę. Ale.. Chyba będę musiał jej powiedzieć, że wyjeżdżam. Ciekawe jak zareaguje. Dobra nie  będę teraz o tym myślał.
- Przyjdę po Ciebie o 17.00. Okey?
-Tak. – powiedziała dziewczyna.
-Ja już idę. Pa pa! – pocałowałem ją w policzek.
-Co się tu dzieje? – nagle przyszedł pan Castillo.
-Nic tato. Po prostu Leon zaprosił mnie do Resto Bandu. –powiedziała Violetta. Po minie jej ojca było widać, że nie podoba mu się ten pomysł.
-Violetto nigdzie nie pójdziesz. Jesteś za młoda na randkowanie.  – prawie krzyczał.
-Nie może pan jej zabraniać spotykać się ze znajomymi. Viola jest prawie dorosła! – odpowiedziałem.
-Leon.. Nie będziesz mi mówił jak mam wychowywać córkę.
-Ale Violetta nie jest dzieckiem i nie może pan trzymać jej pod kloszem. – rzekłem.
-Leon.. Chyba masz rację. Powinienem pozwolić Violetcie iść z tobą do tego baru. –powiedział.  –Violu, tylko nie wracaj późno. – zwrócił się do córki.
-Dobrze.
German poszedł do swojego gabinetu. Viola zaczęła mnie zasypywać pytaniami.
-Leon. Jak ty to zrobiłeś? Jak go przekonałeś? Jesteś jakimś czarodziejem?
-Mam dar przekonywania. – powiedziałem i zaśmiałem się. Violetta też zaśmiała się.
-Dobra ja lecę. Do zobaczenia.
-Pa!
Wyszedłem z domu Violetty i poszedłem na piechotę do swojego domu.
17.00

***Violetta***


Byłam już gotowa i czekałam na Leona. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam i przewitałam się z chłopakiem.
-To idziemy? – zapytał.
-Tak.
Szliśmy jakieś 20 minut. W Resto Bendzie Leon wysunął mi krzesło, abym usiadła. Po chwili sam usiadł. Podeszłą do Nas czaronowłosa dziewczyna.
-Leon.. Nie przedstawisz mnie swojej dziewczynie? – zapytała nieznajoma.
-A właśnie. Violu to jest Francesca moja przyjaciółka. – pokazał na szatynkę.
-Fran, to jest Viola moja..
-Dziewczyna? – zapytała Francesca.
-Nie, nie. Ja i Leon przyjaźnimy się tylko. – powiedziałam.
-Aha. Czekajcie zaraz wracam.
Po chwili wróciła z dwójką nieznajomych.
-Violetto to jest Maxi i Camila. – rzekła Fran.
-Hej! – powiedzieli w tym samym czasie nowo poznani ludzie.
-Hej. Miło mi Was poznać. – uśmiechnęłam się.
-Nam tez. A teraz nie będziemy Wam  przeszkadzać  gołąbeczki. – powiedziała.. Camila?
Cała trójka poszła do innego stolika zostawiając mnie i Leona samych.
Po godzinie

***Leon***


Odprowadziłem Violettę do domu. Na pożegnanie… POCAŁOWAŁA MNIE W POLICZEK! Wow! Dobrze, że jej tata tego nie widział, bo miałaby przechlapane. A z innej beczki. Nie powiedziałem Violi, że wyjeżdżam. Nie dałem rady. Ale.. Kiedyś będę musiał jej powiedzieć.

 

***Olgita***


Właśnie robiłam kolacje, gdy ktoś zapukał do drzwi. Otworzyłam. Moim oczom ukazał się bardzo, bardzo, bardzo przystojny mężczyzna, który kogoś mi przypominał…
-Olga! I jak Ci się podobam? – zapytał.
Teraz już miałam pewność, że to.. Ramallo.
-Ramallo, jakiś ty przystojny. – przytuliłam się do niego.
-Olgo, przestrzeń osobista.
-Ale Ramallo..
-Rozumiem, że patrząc na tak przystojnego mężczyznę jak ja, nie możesz się opamiętać, ale.. ja.. nie czuje tego samego co ty do mnie. – powiedział, a ja z płaczem wybiegłam z kuchni.
 Postanowiłam, że nie mogę codziennie patrzyć jak Ramallo mnie odrzuca. Rzucę pracę. Właśnie idę do gabinetu Germana.
-German! Musimy poważnie porozmawiać. – powiedziałam otwierając drzwi do gabinetu.
-Olga!  Czy coś się stało?
-Tak. Z przykrością Cię informuję, że odchodzę z pracy. Nie mam zamiaru wyjawiać swoich powodów, ale wiedz, że będę tęsknić za tym domem. Do widzenia.- powiedziałam i poszłam spakować walizki.



Przepraszam bardzo, żę długo nie dodawałam, ale po pierwsze nie miałam weny, a po drugie czasu.  Buziaczki, Nicola ;**





czwartek, 6 czerwca 2013

Rozdział V cz.2

Następnego dnia

***Angie***
 
Viola jest taka piękna i śpiewa tak slicznie. Tak bardzo przypomina mi Marię. Tęstnię za nią. Była idealną kobietą, żoną, piosenkarką i matką. Ale wracając do Violetty. Na wczoraszym przyjęciu chyba miedzy nią i Leonem coś zaiskrzyło. Dobrze zanm Leona i wiem, że to dobry chłopak i.. kandydant na księcia z bajki Violetty. Ale German.. On chyba nie popoiera ich związku. Na urodzinach był bardzo zły, ponieważ Viola i Leon.. No.. Prawie się całowali. Przeszkodził im. Nie rozumiem go. Przecież Violetta jest już dorosła! Prawie.. Muszę z nim pogadać.

***German***

Siedziałem w swoim gabinecie, kiedy usłyszałem, że ktoś puka do drzwi.
-Otwarte! - powiedziałem, a w zasadzie krzyknąłem.
Drzwi otworzyły się. Moim oczom ukazała się Angie.
-Witaj Germanie. Mam nadzieję, że nie przeszkadzam. - rzekła.
-Jasne, że nie. A.. co Cię tu sprowadza?
-Nic ważnego. Chciałam tylko zapytać czy wszystko okey, bo na wczorajszym przyjęciu byłeś jakiś.. dziwny.
-Yyy.. -zacząłem sie jąkać. - Nie będę Ci ściemniał. Byłem zły Na Violettę i.. Leona! Ty widziałąś co oi wyprawiali?
-Geramn uspokój się . Violetta ma SIEDEMNAŚCIE lat. - głośno podkreśliła słowo siedemnaście. -Daj  jej trochę swobody. Nie uważasz, że powinna poznawać ludzi, zaprzyjaźnić się, ... zakochać.
-Zakochać? - nie byłem pewny czy to dobry pomysł.
-Tak. Proszę, zrób to dla niej. Pozwól jej być normalną dziewczyną, a nie księżniczką uwiezioną w wieży.
-Chyba masz rację. Powiniem dać jej trochę luzu. - wymiękłem.
Przez chwilę panowała cisza. Niezręczna cisza.
-To ja już pójdę. - powiedziała Angie.
-Czekaj. - złapałam ja za rękę i przyciągnąłem.. do siebie.
Spojrzeliśmy sobie w oczy i.. nie wiem jak to się stało, ale.. pocałowaliśmy się. Trwało to jakieś pięć minut. Nie wiem kiedy do pokoju weszłą Jade.
-Co wy tu robiecie?! - natychmiast się od siebie oderwaliśmy.
-Yyy... tak sobie tylko rozmawaimy. - powiedzieliśmy nerwowo.
-German nie rób sobie ze mnie żartów. Jeśli wolisz ją ode mnie to powiedz mi. Nie okłamuj mnie, że mnie kochasz. Dobrze widzę, że tak nie jest. Powiedz mi. Czy.. Czy ty mnie kochasz? - była wściekła jak osa.. albo gorzej.
-Jade ja.. ja.. - nie umiałem się wysłowić.
Jade była całkiem ładna i zabawa, ale.. ten pocałunek uświadomił mi, że nic do niej nie czuję. Ja chyba.. jestem zakochany w Angie. Wiem, że to głupie i dziwne, bo to siostra Marii, ale miłości się nie wybiera.
-Tak myślałam. German to koniec. Musisz się wyprowadzić z mojego mieszkania jeszce dzisiaj. - odparłą moja była dziwczyna.
-Jade, to moje mieszkanie i to ty musisz się wyprowadzić. - powiedziałem, a Angie powtrzymywała śmiech.
-Dobrze. -rzekła i wyszła, mocno trzaskając drzwiami za sobą.

***Violetta***

Siedziałam w salonie i oglądałam telewizję. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Jak zwykle ja musiałam otworzyć, bo tata był w gabinecie i 'pracował', Olga poszła zrobić zakupy, a Ramallo.. Nie wiem gdzie jest Ramallo. Podeszłam do drzwi i otworzyłam. Czy to jest on? No nie wierzę. Co on tu robi? W drzwiach stał..



Jak myslicie kto stał w drzwiach? Nastepny rozdział jutro. Pozdrawiam, Nicola :**

środa, 5 czerwca 2013

Rozdział V cz.1

***Violetta***

Odłożyłam pamiętnik i usiadłam na łóżku. Ciągle  myślałam o Leonie. Potem wzięłam telefon i zobaczyłam, że mam nieodebrane dwa połączenia. Ciekawe kto dzwonił? Może Leoś.... Nie powiedziałam tego! Boże, co mi odbija z tym Leosiem?

***Leon***

Wróciłem do domu jakąś godzinę temu. Rodzice kazali mi iść do swojego pokoju i czekać na siebie. Więc czekam i.. próbuje dodzwonić się do Violetty. Skąd mam jej numer? Długa historia. Naprawdę długa. Trochę się zamysliłem  i nie zauważyłem, a właściwie nie usłyszał jka rodzice dobijają się do moich drzwi.
-Proszę! - krzyknąłem.
Otworzyli drzwi i weszli do pokoju. Mieli bardzo poważne miny. Aż się trochę wystraszyłem.
-Leon.. - zaczął tata.
-Synku, bardzo nam przykro, ale.. - mama nie mogła tego z siebie wydusić.
-Ale? - na mojej twarzy pojawił się strach i przerażenia.
-Niestety musimy wyjechać z Argentyny. - zatkało mnie.
-Co? Jak to mozliwe? Dlaczego? - zadawałem pytania. Oni milczeli.
-Przepraszamy, tak wyszło. Pojutrze wyjeżdżamy. Spakuj sie.
Wyszli z pokoju. Ja siedziałem nieruchomo, patrząc w miejsce, w którym przed chwilą stali rodzice. Czy musimy jechać właśnie teraz, gdy.. Gdy poznałem Violettę? Grrrr... Dlaczego?



Przepraszam, że na części, ale nie miałam wyjścia. A tak wogóle jak Wam się podoba? Piszcie w komentarzach. Część druga jutro popołudniu. Następny rozdział w czwartek lub piatek. Cciałabym podziękować Wam, a szczególnie Julii K. , za to, że czytacie mojego bloga. Dzięki :D

wtorek, 4 czerwca 2013

Przeprosiny

Kochani bardzo Was przepraszam, że tak długo nie dodawałam rozdziału. I..jeszcze przez kilka dni go nie dodam, ponieważ kompletnie nie mam czasu. Ale.. po co ja Wam to mówię skoro i tak nie czytacie mojego bloga. Nie obchodzi Was czy rozdział napiszę jakiś głupi post czy nie.


Nicola ;**