Następnego dnia
***Leon***
Jestem już gotowy na przyjęcie. Prezent tez już mam. Mam nadzieję że jej sie spodoba. Nie wiem dlaczego ale przez cały czas o niej mysle. Nawet jej nie znam, a chyba się zakochałem. Czy to możliwe?
Dobra koniec zmartwień czas na imprezę.
***Violetta***
Ubrałam się w sukienkę którą wczoraj kupiłam razem z Angie. Tak sie ciszę że ją poznałam! Dała mi numer do babci Angeliki. Wczoraj do niej dzwoniłam i zaprosiłam ją na urodziny. Powiedziała że
koniecznie musi przyjść. Mówiłą też że tak dawno mnie nie widziała, że stęskniła się za mną, itp. Spojrzałam na zegarek : 16:10! Napewno wszyscy goście już na mnie czekają. Hehe ! Spóźniłam się na
własne przyjęcie. Dobra jeszcze założę kolczyki i już schodzę.
***German***
Gdzie ona jest? Wszyscy czekają już na nią w salonie, a jej nadal nie ma! A może... Może jej się coś stało! Trzeba to sprawdzić. Idę do niej. Właśnie wchodziłem na schody, gdy nagle usłyszałem znajomy
głos :
-German!
-Angelika! Jak miło, że przyszłaś!
-Jak mogłabym nie przyjść na urodziny własnej wnuczki, i to w dodatku siedemnaste urodziny. To taka szczęśliwa liczba!
-Tak! To w tym wieku Maria mnie poznała i..
-I się w Tobie zakochała! - dokończyła za mnie Angelika.
-Tak, to były czasy...
-Dobra, dobra koniec wspomnień, bo jeszcze się rozpłaczę. Chodź na chwilę, muszę z tobą porozmawiać.
-A.. Ale...
-Nie ma żadnego ale! - powiedziała i pociągnęła mnie za rękę do kuchni.
A co z Violettą? W tej chwili zobaczyłem Leona.
-Leon!
-Dzień dobry panie Castillo!
-Nie czas na słówka grzecznościowe. Idź na górę do pokoju Violetty i sprawdź czy wszystko z nią okey.
-Oczyw.. - zaczął a ja mu przerwałem.
-Idź już i nie trać czasu.
***Leon***
Mam okazję ją poznać! Świetnie! Dobra idę. Weszłem po schodach i otworzyłem drzwi a tam zobaczyłem piękną... Co ja mówię piękna to za mało powiedziane! Zobaczyłem prześliczną, przecudowną
dziewczynę o kasztanowych włosach. Stała przy dużym lustrze i zakładała kolczyki, nucąc przy tym piosenkę.
Ahora sabes que
Jo no tiendo no que pasa
Simebargo se
No hay tiempo para nada
Nagle spadł jej jeden kolczyk. W tym samym czasie schyliliśmy się po niego. Nasze ręce się spotkały a ja poczułem że serce podchodzi mi go gardła. Spojrzeliśmy sobie w oczy. Siedzieliśmy tak z 5 minut.
Patrzelismy sobie w oczy i usmiechaliśmy się. Nie widzielismy świata poza sobą. Nasze ręce się dotykały.
Jednak dodałam ten rozdział. Mam nadziję że podoba Wam się. Swoje opinie piszcie w komentarzach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz